Nie wiem, po co spytałam, co nasz nieszczęsny kolega Grodzisz ma zamiar zrobić z tym sakramenckim jeżem znalezionym dzisiaj rano w drodze do pracy. Jeśli wierzyć hałaśliwym zapewnieniom Patki, kolega zdążył już odwiedzić weterynarza po drugiej stronie ulicy. Powinnam była zajmować się teraz przede wszystkim wprowadzaniem do systemu Wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do Ciechocinka, a nie jakimiś przybłędami. Ale nie mogłam się powstrzymać przed kolejnym zerknięciem do pudełka i jego mieszkańca. Rzeczywiście, jeśli się bliżej przyjrzeć, jeż miał na prawej przedniej łapce coś przypominającego bandaż. No świetnie. A czy nasz lekkomyślny kolega Grodzisz zastanawiał się, jak wygląda opieka nad jeżem? Zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, otrzymałam w odpowiedzi, że nie wie, ale może przecież w każdej chwili sprawdzić. A jak na razie zdążył wymyślić jeżowi imię: weksel. Bardzo dobrze. Żeby jeszcze do wprowadzenia Wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do Malborka brał się równie chętnie…